czwartek, 24 maja 2012

Książkowe "zauroczenia"

Parę dni temu Laborantki zostały zaproszone przez zwariowaną Maryś do internetowej zabawy "podaj dalej". Tym razem nie o florystykę chodzi, nie o sztuczne kwiatki i inne "przydasie". Tym razem Laborantki mają uchylić rąbka tajemnicy i przedstawić swoje książkowe "zauroczenia". Wpadły w popłoch, bo to wymaga chwili zastanowienia, a tu nawet na zrobienie obiadu czasu brak. Do tego są dwie, a to oznacza dwa różne komplety odpowiedzi:) Ale jednak czas się znalazł i tym razem, jako że Laborantka A dzielnie uczestniczy w wyzwaniu fotograficznym, rękawicę podejmuje Laborantka B. Tym samym do zabawy w "podaj dalej" zaprosiła 5 kolejnych osób (zostały poinformowane mailem). Jeżeli się zgodzą wskaże je oficjalnie na blogu. Jeżeli, nie będzie szukała dalej. No a poniżej mały elaboracik Laborantki B o książkach:



„Herbata stygnie, zapada zmrok, a pod piórem ciągle nic…” (a w zasadzie na ekranie monitora ciągle nic). Laborantki tym razem nie dojdą do porozumienia. Jednak rozbieżność charakterów daje o sobie znać i jednej spójnej listy od składu Laborantek jako całości nie da się pozyskać. Rozważna i Romantyczna sięgają po zupełnie inne książki. Ale w sumie to dobrze, bo tym sposobem dyskusje w „przykuchni” są o wiele ciekawsze (np. „Jak mogłaś to czytać?!”). Poza tym Laborantki odkrywają jaki to cud, że stanowią taki zgrany duet.  

 
Jaki rodzaj książek czytasz najchętniej?
W towarzystwie „pożeraczy książek” Laborantka B czuje się co najmniej jak Tadek-Niejadek. Można powiedzieć tak-czytało się, oj czytało! Nawet Rodzicom się „dorosłe” książki w dzieciństwie podkradało. Teraz, gdy samemu jest się Rodzicem, jakoś tak wyszło, że Laborantka B jest  ekspertem w dziedzinie książek dziecięcych. W dużej mierze wynika to z faktu, że książki z tej kategorii mają pierwszeństwo w rezerwowaniu najbardziej dogodnych godzin w grafiku dnia (tzn. można się w przytomny sposób na nich skupić). Gdy już zapada głęboka noc i w domu nastaje cisza, którą spośród mieszkańców zna tylko Laborantka B, garnki, pranie i niedokończony obiad nie dają już o sobie znać, nastaje czas zarezerwowany dla innych książek, tych bardziej dorosłych.  Tyle tylko, że one muszą stoczyć heroiczną walkę ze zmęczeniem Laborantki i niestety, wstyd przyznać, często tę walkę przegrywają (ach, gdyby można było rozprawić się z tym zmęczeniem jak z „danonkowym” głodkiem z reklamy).
Gdy już Laborantce udaje się przytrzymać opadające powieki najchętniej sięga po literaturę, w której zło wręcz ocieka krwią. Nie wiadomo dlaczego, ale Rozważna lubi czytać książki obnażające anatomię zła (jakieś zboczenie czy co?). To np. książki o holocauście („Dziewczynka w czerwonym płaszczyku „ Romy Ligockiej, „Malowany ptak” Jerzego Kosińskiego), współczesna literatura faktu ( „Nocni wędrowcy” Wojciecha Jagielskiego) czy literatura piękna inaczej „Pachnidło” Patricka Suskinda. Ciężkie tematy dobrze napisane. Oczywiście Laborantka B nie stroni też od lżejszych tematów – lubi książki podróżnicze, biografie, teksty napisane z humorem.
 
O jakiej porze dnia najchętniej czytasz?
Zapewne najchętniej Laborantka B czytałaby książki w ciągu dnia, gdy umysł i ciało jeszcze są w miarę rześkie. Niestety okoliczności na to nie pozwalają, więc jedyną możliwą porą, jak już pisała, jest późny wieczór. I w tym cały problem. Wieczorem Laborantka skonana rzuca okiem na 1 stronę książki po czym ostentacyjnie zapada w sen. jJak znajdujecie czas na pochłanianie książek? Podajcie proszę receptę.
 
Gdzie czytasz, w jakiej pozycji czytasz?
A… To pytanie nasunęło Laborantce B odpowiedź na rozpoczętą powyżej polemikę! Laborantka czyta po prostu na leżąco w łóżku i to prawdopodobnie ta pozycja czytania skazuje ją na te czytelnicze niepowodzenia. Za wygodnie. Trzeba będzie zająć miejsce na twardym krześle przy kuchennym stole.

Jaką książkę ostatnio dostałeś/kupiłeś?
Już jakiś czas temu Laborantka B przestała kupować książki dziecięce. Wypożycza tonami z biblioteki. W domu taki tonaż byłby trudny do ustawienia. Zostają perełki:  m.in. „Dzieci z Bullerbyn”, „Madika z Czerwcowego wzgórza”, seria o Małej Lottcie Astrid Lindgren, książki o Pettsonie i kocie Findusie Svena Nordqvista (poleca gorąco!!!), „Poradnik prawdziwych tropicieli” Andrzeja Wajraka, Wierszyki Doroty Gellner ze śmiesznymi ilustracjami Macieja Szymanowicza, no i oczywiście „Koszmarny Karolek” Francesci Simon.
W kwestii zakupu książek Laborantka B może liczyć na męża. Ostatni zakup „Egzekutor” Stefana Dąmbskiego, biografie Steve’a  Jobsa i Keith’a Richards’a. Samodzielnie Laborantka zakupiła ostatnio „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały” i „Jak mówić, żeby dzieci się uczyły”. Podobno skuteczne. Wypróbuje i da znać.

Co czytałeś ostatnio?
Ostatnio na nocnej półce leżały – „Trans” Manueli Gretkowskiej („pokręcony” tekst) i „Listy z pudełka” Ann Kirschner (wspomnienia Żydówki z czasów II wojny  światowej).

Co obecnie czytasz?
Laborantka B chce odświeżyć sobie swoją przyjaźń z książką „Życie Pi”. Czytała ją z zapartym tchem jakieś 8 lat temu, będąc bezdzietną młodą mężatką z głową w chmurach. Teraz doroślejsza próbuje wgryźć się w filozoficzny aspekt tej książki. Druga pozycja do przeczytania to „Drwal” Michała Witkowskiego.  Według Męża będzie się działo.

Zaginasz rogi czy zakładka?
Ani to, ani to. Nie uwierzycie, Laborantka B dzielnie próbuje zapamiętać numer strony! (a potem szaleńczo wertuje książkę w prawo i lewo).

Audiobooki, e-book?
Jak najbardziej audiobooki dziecięce, często będące nie tyle zwykłym czytaniem książki z intonacją, ale wspaniałym niewidzialnym teatrem dźwięków, melodii, słów. Z dzieciństwa uwielbia całą serię Bajek-Grajek (najulubieńsza to „Miki-Mol i zaczarowany kuferek czasu”, „Dzieci Taty Abecadła”, „Dar rzeki Fly”, Baśń o Sierotce Marysi). Dzieci też zostały zarażone. Teraz namiętnie słuchają wspaniałego Jerzego Sthura czytającego przygody kota Findusa, Irenę Kwiatkowską i jej  interpretację „Dzieci z Bullerbyn”, „Pipi Pończoszankę” i „Karlsona z dachu” przezabawnie przeczytane przez Edytę Jungowską. I wiele innych. To wszystko jest po prostu świetne.

Ulubione książki z dzieciństwa?
Trzeba było ostro okroić listę i ku rozpaczy pozostałych zwyciężyły:
1.       „Dzieci z Bullerbyn”-dumna pierwszoklasistka przeczytała w 2 dni. Ta książka w przyjemny i łatwy sposób pomogła Laborantce wejść w rolę „osoby, która lubi czytać”,
2.       „Pan Samochodzik” – może to wstyd, ale uwielbiała to czytać. Do dziś zresztą lubi w wakacje coś z tej serii łyknąć. Nawet starała się przekazać to „zauroczenie” 13-letniemu synowi kuzynki. Po przeczytaniu fragmentu stwierdził – za długie opisy przyrody i w ogóle mało życiowe bez tych komórek i PSP. A Laborantka B właśnie czuje nostalgię za tą inną, trochę bardziej dziką przyrodą PRL-u, światem bez telefonów komórkowych i drogach, gdzie wolno sunęły Fiaty 126P.Czasami marzy się chropowatość tamtego świata. Bo obecny konsumpcjonizm mierzi (ale się w nim tkwi).
3.       „Tajemnica zielonej pieczęci” – za wsparcie i zabicie potwornej nudy podczas pewnej okropnej kolonii,
4.       „Mity Greckie” – po przeczytaniu tej pozycji o mało nie została archeologiem,
5.       „Buszujący w zbożu” – sentyment – Tata czytał córkom do poduszki. Zagadkowe posunięcie…

Postać, którą cenisz najbardziej?
Może to Maria i Magdalena Kossakówny – jak one potrafiły frywolnie korzystać z życia! Roma Ligocka? (jako dziewczynka w czerwonym płaszczyku, za odwagę przypomnienia sobie „jak to było”, chociaż pamięć chętnie by się zatarła). Bezwzględnie Koszmarny Karolek – bo sprawia, że dzieci Laborantki są przy nim Aniołami.

Książki, które pozostawiły po sobie wrażenie i chcesz do nich wracać?
Ulubione w zależności od okoliczności:
1.       „Maria i Magdalena” Magdaleny Samozwaniec
2.       „Dziewczynka w czerwonym płaszczyku” Romy Ligockiej
3.       „Kraina Chichów” Jonatana Carolla
4.       „Koszmarny Karolek” – Francesci Simon,
5.       „Polka” Manueli Gretkowskiej
I wiele, wiele innych…

Spowiedź dobiegła końca. Czy Laborantka B dostanie rozgrzeszenie? Laborantka zaprasza do dyskusji, a zaproszone osoby wymieni w kolejnym poście. Pozdrowienia!


5 komentarzy:

  1. Trafiałam z Chabrowego Pola . Ślicznie tu :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Laborantkom miło! Dziękują za wizytę i zapraszają częściej:) Blog jest otwarty dla gości!
      Pozdrawiają LAB

      Usuń
  2. A to numer, no zapomniałam o PANU SAMOCHODZIKU ;)
    I będę miała nowe książki do czytania. Ha! Maryś ma sposób na niezasypianie, czytać pasjonującą książkę, taką przy której się nie zasypia... Hihihi - prosty, ale trudnoosiągalny, bo zdaniem Maryś niewiele, oj niewiele jest właśnie takich książek, a czytać w kółko te same? O nie...
    Maryś poleci też z literatury dziecięcej koniecznie MOMO - prześliczna opowieść o złodziejach czasu Michaela Ende - autora Niekończącej się historii (niegdyś tak pięknie w filmie zilustrowanej)
    I dumna jest!
    Druga Laboratnka chyba nie dostanie od niej rozgrzeszenia, bo... Ciekawość, ta okrutna babska ciekawość zżera! ;))))))
    Wrócę i pospisuję, co mam jeszcze czytać!
    Ale się cieszę uahhhhhh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OK OK Laborantka A postara się coś tam skrobnąć, ale obiecuje, że zapoda lżejszą letnią tematykę. Może być?

      Usuń
    2. A Laborantka B nie jest pewna czy po przeczytaniu wskazanych przez nią książek będziesz Maryś w tak radosnym nastroju:)

      Usuń

Napisz coś do nas, chętnie przeczytamy i odpiszemy

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...