Pokazy, warsztaty, czy jakakolwiek inna działalność w terenie jest zawsze nie lada wyzwaniem. Laborantki i ich kompozycje ciężko znoszą pakowanie, transport, rozpakowywanie, przekładanie, ogólnie rzecz ujmując, są na bakier z logistyką. Dodatkowych stresów dostarcza pogoda. Na szczęście zawsze mogą liczyć na wsparcie życzliwych im ludzi (buziaki dla wszystkich, którzy pomagali, bez Was nie dałyby rady).
Tym razem Laborantki, a szczególnie B, zaprezentowały się w trzech odsłonach. Na pierwszy ogień dały latarnie i modny ostatnio shabby chic.
W kąciku pod sceną czekały na swoją kolej.
Wszystko trzeba pięknie poukładać.
Shabby chic.
Już gotowe latarnie.
Pogoda zmienna - czasem słońce, czasem chmura.
W drugiej części zaprezentowały dekoracje okien i drzwi, a także zaaranżowały stoły na przyjęcie w ogrodzie.
W świetle reflektorów było naprawdę gorąco.
Pan Piotr Kardasz rozładował stres rozmową.
Wiklinowe kule klejone na gorąco.
Niektórzy oglądali prace z bliska.
W aranżowaniu stołu przeszkadzał figlarny wiaterek.
Kanki z żywymi bluszczami doprawione sztucznym kwiatkiem.
Rodzina robiła zdjęcia.
Asystenci czekali za kulisami.
Proszę Państwa oto arbuz.
Kwiatki są sztuczne, a arbuz nie :)
Marchewka / marchewa z miętą.
Jabłka i cytryny.
Widownia z pierwszych rzędów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz coś do nas, chętnie przeczytamy i odpiszemy