Tymczasem Pierwsza Komunia Święta to uroczystość, która zobowiązuje do bycia nobliwą Mamą. Tak więc stosownie wyfryzowane, wypachnione i mocno przejęte Laborantki dołączą w tę niedzielę (oby nie deszczową) do grona rodziców szczęśliwych "komunistów":) Mają nadzieję, że wzruszenie i ogólna radość przytłumią wspomnienia przedkomunijnych wypraw "zdobycznych" po garnitury dziecięce (okazuje się towar deficytowy), białe koszule (z dziwnie ciasnymi kołnierzykami), czarne skarpetki (upatrzone na targu w miejscowości górskiej), buty czarne wizytowe (można powiedzieć jednorazowe).
Jako, że natura okazała się łaskawa i nie sypnęło śniegiem w maju (chociaż kto wie?), świat tonie teraz w zieleni i kwitnących kwiatach. To najpiękniejsza dekoracja uroczystości pierwszokomunijnej. Trudno Laborantkom konkurować ze swoimi sztucznymi kwiatkami. Ale mimo wszystko pozostają im wierne, wykorzystując je do komunijnych kompozycji. Poniżej jedna z nich - na jagody co prawda za wcześnie, ale sztuczne przecież są przez cały rok:) Tu wpasowały się w kolorystykę i Laborantki ani trochę nie będą się przejmować, że owoce nie korespondują z obecną porą roku. Gdybyście tylko widzieli jak brzydkie są sztuczne konwalie...Laborantki nie odważyły się ich kupić.
Cudna kompozycja, taka niewinna, i te jagódki- jak prawdziwe prosto z lasu ;) bardzo mi się podoba, a Komunistom i Mamom Komunistów życzę udanej, słonecznej niedzieli, pozdrawiam, Żania
OdpowiedzUsuńSpóźnione dziękują :) Było bardzo emocjonująco, niestety deszczowo :( i pięknie (choć kościół pogrążony w głębokim remoncie).
OdpowiedzUsuńEch
Pozdrawiają