Postanowiły trochę poeksperymentować ze swoim stylem. Wymyśliły, że będzie surowo, bez folkowych odniesień i orgii kolorów, z nutką glamour. Miały w głowie pomysł, ale realizacja wcale nie była taka prosta. Potrzebowały dużego, powyginanego, grubego konaru. Powiecie - "co za problem - idę do ogrodu, przycinam elegancko wybrane drzewko i mam!". Niestety - Laborantki to miastowe dziewczyny i nie mają dostępu do chaszczy, krzaczorów, gałęzi do wycięcia, itp. To znaczy dostęp mają taki, że mogą to wszystko podziwiać w parku, na skwerze, w ogródkach działkowych, zza płotu u sąsiada, który ma szczęście mieszkać w domku jednorodzinnym. Jak wiadomo, w miastach raczej nie biega się z sekatorem i piłą w poszukiwaniu wolnego konaru do przycięcia (a za miasto nie było czasu się wybrać), więc Laborantki postanowiły wykonać super-pilny telefon do "Zieleni miejskiej". Okazało się, że pracują tam przemili ludzie, którzy być może na co dzień mają do czynienia z nietypowymi zapytaniami. Laborantki zostały grzecznie poinformowane o ostatnich pracach pielęgnacyjnych w ich mieście i w ten sposób dowiedziały się, gdzie można znaleźć tzw. "kupę gałęzi". W podskokach ruszyły na wskazane miejsce. Tam zdziwieni przechodnie przyglądali się dwóm Laborantkom, które próbowały wcisnąć do Opla Astry przycięte konary zdaje się grabu (czy to takie dziwne? - zawsze znajdą się gapie). Niestety zadanie to nie powiodło się. Musiały zmienić strategię i zrezygnować z imponujących gałęzi, na rzecz bardziej poręcznych, ale za to znacznie skromniejszych gałązek poczciwej jabłonki. Dobre i to. Choć w ostatecznym kształcie wyszła raczej namiastka tego, co chciały uzyskać. Jednakowoż próby będą podejmowane w dalszym ciągu... Tylko jak w zgodzie z prawem przyciąć i w jaki sposób przewieźć porządny konar? Jakaś taka myśl kiełkuje - kupić na allegro i zamówić przesyłkę kurierską...
jaka zatem SZKODA, że ja swoje gałęzie klonu pocięłam... czemu Wam ten pomysł przyszedł z takim opóxnieniem względem tego mego cięcia...
OdpowiedzUsuńEhhh - efekt wart wszelkich starań!
Kochana Maryś, miej na względzie Laborantki, a na klon spójrz łaskawym okiem i kilka razy zastanów się zanim zdecydujesz się wyrzucić vel spalić odcięte konary. To jest taki cudny materiał florystyczny.
UsuńLaborantki cieszą się, że się podoba :D Bo nie to jest ładne, co jest ładne, ale to, co się komu podoba :)
nie miałam nic do gadania :)
Usuńklon nie był mój, a gałęzie przypadły mi w udziale, więc jako element do rozpałki po wyschnięciu będą znakomite...
Ale kilkoma bym się konarami z radością podzieliła :)))))
Chętnie, chętnie tylko jak???? :(
UsuńNiezłe poświęcenie dla sztuki :)A przy okazji może i reklama :)
OdpowiedzUsuńEfekt świetny - prosty i elegancki :)
Pozdrawiam
Rumianku drogi, jak to miło, że pracę poczciwych Laborantek oceniasz jaką sztukę. Hurra!!! A i B cieszą się ogromnie.
UsuńPozdrowienia!!!
A jakże by inaczej :D
UsuńPozdrawiam :)
Bardzo lubię takie kompozycje, gdybym miała większą przestrzeń pewnie bym wtargała cały las do mieszkania O.o Pomysł świetny ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMożna jeszcze pomyśleć o czymś w rozmiarze bonsai :) O, taka fajna gałązka, niby to targana przez wiatr, lekko asymetryczna, mmm... też byłoby niezłe.
UsuńPozdrawiają