Drodzy Czytelnicy! Po raz kolejny Laborantki zostały potraktowane z należną naukowcom powagą i czcią (nie tak dawno zaproszono je na konferencję naukową), a Laboratorium Bez Wody nabiera statusu prawdziwej jednostki badawczej! A wszystko za sprawą pewnego sympatycznego i z pewnością dowcipnego młodego człowieka, który listem poleconym przesłał do pracowni CV. Nie byłoby może w tym nic dziwnego (w końcu Laboratorium Bez Wody to poważna firma, a chętni do pracy walą drzwiami i oknami), gdyby nie fakt, że ów młody (jak na standardy Laborantek:) człowiek jest absolwentem Wydziału Chemii pewnej Politechniki i aplikuje do pracy w Laboratorium Bez Wody na stanowisko laboranta (a jakże!). Zgodnie ze swoim wykształceniem, jak proponuje, miałby się zająć analizą chemiczną bądź kontrolą jakości. Laborantki przyznają - pewnie przydałaby im się od czasu do czasu
kontrola jakości kompozycji (i prac domowych też), jak również analiza chemiczna herbaty czy kawy z
wkładem z chrobotka (gdy takowy wpadnie w ferworze walki z materiałem florystycznym), ale doprawdy - nie potrzebują do tego absolwenta Wydziału Chemii poważnej uczelni!!! Czy one w ogóle umiałyby z nim znaleźć wspólny język?
Cóż by tu rzec - Laborantki usilnie próbują zrozumieć jaki impuls sprawił, że ten młody człowiek pokusił się wysłać CV i list motywacyjny (!) do firmy, która tylko z nazwy ma coś wspólnego z jego profilem kształcenia. Na myśl przychodzi tylko jedna odpowiedź - głupota! Może to stwierdzenie zbyt brutalne i poniżające, bo opisujące osobę, która w końcu chce uczciwie pracować, stara się i "w ogóle...", ale chyba takie bezmyślne potraktowanie procesu ubiegania się o pracę świadczy o kompletnym braku odpowiedzialności i w zasadzie braku dojrzałości do podjęcia jakiejkolwiek poważnej pracy. Laborantki zastanawiają się nad zaproszeniem Absolwenta na rozmowę kwalifikacyjną i zrobienia mu "wykładu". Ale gdy tak dłużej nad tym myślą to wychodzi, że chyba w trakcie czułyby tylko zażenowanie...Tak więc pozostawią CV bez odpowiedzi i znowu okaże się, że te paskudne firmy nawet nie fatygują się z odpowiedzią odmowną, a młodzi, prężni nie mogą znaleźć pracy.
Tymczasem nie tylko przesłanym CV żyje pracownia. Dziś na laboratoryjnym stole w eksperymentach biorą udział wiosenne kwiaty, sztuczne ma się rozumieć. Udało się nabyć całkiem przyjemne dla oka sztuczne krokusy, a na dokładkę sztuczne cebulki kwiatowe - wyglądają jak prawdziwe! Z przeprowadzonej kontroli jakości wynika, że mogą zostać wykorzystane do kompozycji, a potem wprowadzone do obrotu. Analiza chemiczna wskazuje, że...a zresztą nie ważne. To po prostu jest ładne (przynajmniej tak się wydaje Laborantkom:)
Najwyraźniej młody Pan Chemik się jakiś szkodliwych oparów nawdychał podczas przeprowadzania analiz chemicznych:-D
OdpowiedzUsuńA cebulki wyglądają tak, że aż się serce kroi jak się na nie patrzy, bo chce się je zagrzebać w ziemi i pozwolić rosnąć...
:)Dobre podsumowanie... Cebulki wyleżały się w Laboratorium i nic nie wyrosło...co nie znaczy, że są wybrakowane:)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka w oczekiwaniu na wiosnę
LAB
Oj Dziewczynki, ależ się uśmiałam w pracy czytając tego posta ;)))) I aż wysłałam linka do moje koleżanki, która się bardzo zastanawiała co mnie tak ubawiło, więc po chwili obie chichotałyśmy. Nie wiem jak chemik, laborant mógł tak się pomylić!!! To świadczy że wysyła dokumenty gdzie tylko popadnie, nie robiąc nawet wstępnego researchu firmy do której aplikuje, co za brak profesjonalizmu! A ja bym go na Waszym miejscu zaprosiła na rozmowę ;))) Podobno uczymy się na własnych błędach;) Pozdrawiam serdecznie Tandem Rekrutacyjny, Żania
OdpowiedzUsuńŻaniu, żebyś tylko mogła widzieć jak Laborantki się śmiały, do łez.
UsuńTak naprawdę to miałyśmy myśl, żeby go zaprosić i spytać o to jak by się odnalazł w naszym Laboratorium. Jednak szkoda nam było czasu, a i litość w nas wezbrała.
Pozdrowienia z zaśnieżonych Katowic