Całe szczęście w sklepie kaloryfery już grzeją, więc Laborantki spokojnie oczekują jesiennej szarugi. Przy okazji zajadają się przepysznym ciastem malinowym z pobliskiego targu. Do tego herbata z sokiem malinowym, malinowy szalik, malinowa szminka (u długowłosej:) i malinowa kompozycja. W tym ostatnim przypadku w zasadzie nie do końca wiadomo czy malinowa. Pani w hurtowni mówiła, że to na bank maliny, klienci mówią, ze jeżyny. Jedno jest pewne - na pewno są sztuczne i całkiem fajnie imitują naturalne owoce (a nieczęsto się to sztucznym owocom zdarza).
Oceńcie sami - maliny to, czy jeżyny? U Laborantek w kompozycji w stylu wiejskim...
Jeżyny jak nic! Kto to widział takie ciemne maliny;) Pani Wam kit wcisnęła;) ale jaki cudny kit, kompozycja śliczna, a i Wasz ptaszek charakterny ;) jak widać ptactwo tak ma, ze pokazuje osobowości;) Ciepła życzę Wam Malinowe Dziewczyny;) Żania
OdpowiedzUsuńMoże to przejrzałe maliny:) Co do zwierzęcych osobowości - krety też ją mają;) Buźki LAB
OdpowiedzUsuńJeżyny = ostrężyny. Blisko malin, ale nie maliny. Nic nie wspominasz Laborantko B o jeszcze jednej formie malin, a mianowicie o nalewce malinowej, która też dobrze kojarzy się z jesienną szarugą. Pozdrawiam D.
OdpowiedzUsuńOj nalewka malinowa! Ślinka cieknie! Laborantka sama niestety nie wykonuje takich pyszności, ale Szwagrowie specjalizują się w nalewkach, więc może przy okazji trafi się choć łyczek malinówki? Pozdrowionka D.! Laborantka B
Usuń