Praga jest piękna i pociągająca, ale zdecydowanie zyskuje jeszcze bardziej na swej atrakcyjności gdy odwiedza ją zespół PEARL JAM. A za zespołem walą tłumy. I właśnie w tym tłumie w ostatnich dniach znalazła się wraz z Panem Mężem Laborantka B. Wyrwali się z domowej monotonii i rutynowego zagonienia, żeby odnaleźć w sobie, po raz kolejny, młodzieńcze szaleństwo i choć przez trzy godziny dać się ponieść niekontrolowanym emocjom. Z pieśnią na ustach (nie jedną), zgrzani, chłonęli magiczną energię zespołu i jego muzyki. Jak zwykle było wspaniale i tylko do rzeczywistości wracać żal...
Laborantka A tymczasem pracowała w "przykuchni" jak mróweczka i teraz Laborantce B trochę głupio. A niech tam. Rzucają wszystko i jadą na Open'era. Niech te wakacje zaczną się pięknie!
TAK trzymać!!!
OdpowiedzUsuńWróćcie i opowiedzcie, na Pearl Jam sama bym z Wami pojechała :)))
Ponawiamy zaproszenie - może chcesz się Maryś wybrać na szalony wypad do Gdyni? Laborantki same siebie przekonują, że warto jechać:) Bo jednak lekko stare już kości lubią wygodne łóżeczko. I do tego na Open'erze podobno leje:( Już w zeszłym roku miały niezłą przeprawę z deszczem, ale wtedy mieszkały w przyczepie i przynajmniej tam było sucho. Teraz mają namiocik i trochę się boją "ciaplety":)
UsuńLaborantki proszą o zagrzewanie do walki!