Siedzą, siedzą, siedzą. W zasadzie nic nie robią. Zakupy robią, pranie sobie robią, pod stołem zamiotą, stosik zabawek od niechcenia uprzątną, po trzy łóżka gładko zaścielą, piekarnik ochoczo wyszorują. Chyba się nudzą. No bo jak inaczej-jogging do przedszkola, joga na zebraniu w szkole, shopping na targu, pyszne obiadki, fryzjer o 10-tej rano... W domu jest po prostu sielsko - czarodziejsko (zwłaszcza z dziećmi).
Aż się nagle, tak znienacka, zachciewa. Taka wielka "chcica" nachodzi, żeby coś w tym domowym spokoju zamieszać, żeby pogmerać rękami, ruszyć głową i ... tworzyć?!? Za duże słowo! Po prostu eksperymentować z kwiatami i to bez wody (bo ręce już mają dość wody - pranie, mycie, gotowanie, zmywanie, szorowanie, podlewanie).
Ten blog to wyjście ewakuacyjne dla Kur Domowych, wentyl bezpieczeństwa dla skrywanych emocji, sekretny pamiętnik pozakurnikowego życia.
Odwiedzajcie Laboratorium Bez Wody. Na Waszych oczach przeprowadzimy florystyczny eksperyment - "Czy z kwiatem sztucznym da się żyć?". Piszcie do nas, oceniajcie, dodawajcie otuchy, a gdy zasłużymy, dajcie po łapach.
Nawet jeśli tego odpowiednio nie uzewnętrzniamy z powodu 'genetycznej małomówności', to w pełni popieramy 'Laboratorium Bez Wody' i życzymy 100% 'pozakurnikowej' samorealizacji. Choćby te 'pyszne obiadki' etc miały ucierpieć, to jesteśmy za. Damy radę... chyba :-) Kogut mruk i dwa rozbrykane kurczaki.
OdpowiedzUsuńDziękujemy i doceniamy poświęcenie rodziny :)
OdpowiedzUsuńLAB
każdy kiedyś pęka i musi zamieszać:-) I tek trzymajcie dziewczyny, rozumiem, że jest was dwie
OdpowiedzUsuńBalbina - zgadza się jesteśmy dwie :) wpadaj do nas często :)
OdpowiedzUsuńLAB
Witam dziewczyny! Ja już jestem Waszą fanką! Prace i blog jest cudny!Ja też długo w kurniku domowym spędziłam z małym synem i bardzo Was podziwiam za taki fajny pomysł, pasję i pewnie przyjaźń! Trzyma za Was kciuki, będę u Was częstym gościem... pozdrawiam Dorota
OdpowiedzUsuńPS. Już cieszę się na wianek adwentowy :-)