wtorek, 29 kwietnia 2014

Kula

Gdy się ma dzieci, które bez sportu nie potrafią żyć, koniecznie trzeba być przygotowanym na częste wizyty na oddziale urazowym szpitala, wręcz wykupić abonament. Do tego nerwy ze stali i zaliczony kurs mistrza zen. No i najważniejsze - kule. Warto mieć takie rozsuwane, bo rosną razem z małym rozrabiaką. W Laboratorium zeszły tydzień obfitował w ortopedyczne kraksy. Kule też się przydały, niestety...Całe szczęście dzieci regenerują się w szybkim, czasami zastraszającym tempie, więc nowy tydzień rozpoczął się z czystym kontem. Niech szczęście sprzyja małym sportowcom!!! Rodzice marzą o rodzinnym wypadzie w góry i wszelkie kontuzje będę bardzo niemile widziane!

A propos kuli:) Laborantki jakiś czas temu poeksperymentowały z wymagającym technicznie naczyniem w kształcie kuli. Dlaczego wymagającym? Otwór takiego naczynia jest mały i ciężko jest wewnątrz naczynia umocować gąbkę florystyczną, która pozwala dowolnie ułożyć elementy aranżacji. Można oczywiście powkładać kwiaty swobodnie, jak do wazonu, ale gdy chcemy, aby kompozycja w niezmienionej formie mogła być przenoszona, a nawet przesyłana, koniecznie trzeba materiał florystyczny wkleić. Laborantki trochę się z tym natrudziły, ale w końcu się udało. Następnym razem spróbują wlać do środka gips, który tężejąc utrzyma rośliny w odpowiednim miejscu. Problem w tym, że ciężki, ceramiczny wazon, dodatkowo obciążony masą gipsową, będzie sporo ważył...

Laborantki pozdrawiają wiosennie, pastelowo, a jedna to już nawet z samiuśkich Tatr macha:)





2 komentarze:

Napisz coś do nas, chętnie przeczytamy i odpiszemy

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...