Trzeba przyznać, że Laborantka B nie może zaliczyć siebie do wybitnych znawców współczesnej muzyki. Słucha tego co wpadnie jej w ucho w Trójce, co podsuną jej bardziej wyedukowane w tej dziedzinie Siostra i Laborantka A... Tym razem Laborantka B doskonale wiedziała co chce usłyszeć na festiwalu w Krakowie - przede wszystkim FLORENCE AND THE MACHINE. To zdecydowanie jej muzyczny faworyt, a w zasadzie faworytka, czyli Florence Welch i akompaniujący jej muzycy. Laborantka nie jest zaskoczona, że ta dziewczyna to muzyczna miłość setek tysięcy ludzi, ale była mocno zdziwiona, gdy w drugim dniu festiwalu musiała wtopić się w gęsty tłum kilkudziesięciu tysięcy fanów, którzy opanowali olbrzymią przestrzeń przed sceną główną. Wymarzone miejsce najbliżej artystki zarezerwowane było już od dawna przez najbardziej wytrwałych festiwalowiczów, więc Laborantka zmuszona została zadowolić się tym nieco bardziej odległym, a nawet baaaaardzo odległym. Ale to nie stanowiło problemu - najważniejsze, że mogła uczestniczyć w tym wspaniałym koncercie, usłyszeć potęgę głosu Florence, poczuć muzykę całym ciałem, poskakać z podekscytowanym tłumem...
Marne zdjęcie z telefonu (tu widać jak daleko od sceny stała Laborantka, całe szczęście były telebimy:)
Profesjonalne zdjęcia Michała Murawskiego
Ulubiona piosenka Laborantki B do posłuchania tutaj
W trakcie Festiwalu nie zabrakło akcentu florystycznego - fani przygotowali akcję-niespodziankę i przyszli na koncert Florence w kwiatowych wiankach (także sztucznych). Laborantka B ze wstydem przyznaje, że pod tym względem była kompletnie nieprzygotowana, a przecież to doskonała okazja, żeby zrobić coś z laboratoryjnych sztuczności. Nie śledziła odpowiednich forów w necie i o akcji dowiedziała się na miejscu w Krakowie - gapa z niej i tyle. Tutaj można zobaczyć urocze, kolorowe wianki fanów (zazdrość zżera!)
Florence and the Machine totalnie opanowali serce Laborantki B w sobotni wieczór. Z kolei w piątek Laborantka szalała przy dźwiękach chłopaków z zespołu Franz Ferdinand - tak to mniej więcej wyglądało
Laborantka B nie chce już przynudzać - dla szczególnie zainteresowanych jej muzycznymi upodobaniami link podsumowujący festiwal tu
PS. I jeszcze link do muzyki, która towarzyszyła Laborantce B i Panu Mężowi w trakcie festiwalowej podróży do i z Krakowa. Ta piosenka po prostu Laborantkę urzekła i nie może się od niej opędzić ...
świetnie ,zazdroszczę nie mogłam jechać do krakowa za to opener zaliczony i fakt zimne te noce.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHej Zuzanno!
UsuńLaborantki dla odmiany nie dotarły w tym roku na Open'era:( A szkoda, bo paru artystów chętnie by usłyszały (np. Oueens of th Stone Age, Crystal Fighters, jeszcze raz Hey, Kim Novak, Kings of Leon, Lao Che, Łąki Łan, Oszibarack, Skunk Anansie - bardzo!). Niestety nie da się rozciągnąć czasu:) Napisz czy było fajnie i co Ci się najbardziej podobało.
Te chłodne noce to doświadczenia z poprzednich edycji Festiwalu. Tym razem chyba było nieco cieplej? Naszą relację z zeszłorocznego pobytu na Open'erze można poczytać tu -
http://bezwody.blogspot.com/2012/07/festiwalowy-potwor-pokonany.html
Laborantki mają nadzieję, że Ty się świetnie bawiłaś i naładowałaś akumulatory pozytywną energią...
Pozdrowionka
LAB