poniedziałek, 9 lipca 2012

Festiwalowy potwór pokonany!


Halo! Jest tu kto? Laborantki wróciły, dobrnęły, szczęśliwie dojechały, doturlały się do pracowni po wariackim zrywie na Open'era!!! Czy ktoś może tęsknił?:) 
Wracają mocno niedospane, za to szczęśliwe, że udało się choć przez dwa dni pobyć w Gdyni i dać się przeorać festiwalowej machinie. Momenty były różne:
-fascynujące (gdy cudem trafiły na niesamowitą sztukę K. Warlikowskiego "Anioły w Ameryce"), 
-szaleńcze (gdy dały się ponieść dźwiękom muzyki i mogły falować z tłumem), 
-niecodzienne (gdy zmęczone słodko spały w niezawodnej, kochanej Astrze Combi), 
-energetyczne (gdy tańczyły, nareszcie tańczyły! o rany tańczyły! i nie mogły przestać!), 
-rozczarowujące (gdy zobaczyły obraz nędzy i rozpaczy na polu namiotowym, w toaletach, a przede wszystkim w natryskach - błoto po łydki+dodatkowe atrakcje:), O Sanepidzie! gdzie byłeś w tym czasie!),
-zaskakujące i pouczające (gdy zdziwione stwierdziły, że przy każdej okazji zwracano się do nich "Proszę Pani", nie mówiąc już o naprawdę niesprawiedliwym epitecie rzuconym do tyłem stojącej Laborantki "Ej Stary!").
Wróciły - w umorusanych kaloszach, niedomyte (bo wyprawa do łazienki groziła destrukcją narządów powonienia i torsjami oraz stratami moralnymi po wymianie zdań z obsługą łazienek), lekko odchudzone (no proszę!), ze zdartym gardłem, ale zadowolone, że hej!!! Do tego spotkały fajne, ważne dla nich osoby (pozdrowienia dla Pani Siostry i załogi Festiwalowego Busa) i "odpoczęte" od codzienności. 
A teraz do dzieła!!! (dla niektórych chociaż przez tydzień:)

Pozdrawiają jeszcze lekko...

LAB

PS. Nie mogą się oprzeć - dodatkowe małe podsumowanie warunków sanitarnych: gdy ten jeden jedyny raz wybrały się do naprawdę masakrycznie wyglądających kontenerów z prysznicami,  zaobserwowały zadziwiające zachowanie dotąd wesołych, zadowolonych festiwalowiczów. W brudzie, błocie i smrodzie Laborantki zastały głuchą ciszę i skupienie kąpiących się. To zjawisko nazwały MILCZENIEM OWIEC. Wszyscy wyglądali jak baranki na rzeź prowadzone i nawet suszarki suszyły jakby ciszej.








10 komentarzy:

  1. Ciekawe doświadczenie życiowe :)Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście takie wyjazdy dają dodatkową moc!!!
      Pozdrawiają LAB

      Usuń
  2. Jestem jestem, opieram mojego brudaska i suszę, bo jutro wybywa do Holandii :)))
    A nawet plecak ma w BŁOCIE!!!
    Co wyście tam u licha robili, jak świnki taplali się, czy co???
    :)))
    No nic Miłe Proszę Panie - grunt, że zabawa przednia. Innym razem dołączę, tak, żeby młody nie wiedział, że będę hihihi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Laborantki omiatały wzrokiem różnych młodzieńców (może to nawet dziwnie wyglądało), a w szczególności ich koszulki:)(szukały koszulki z orzełkiem - czy dobrze?). Niestety nie spotkały nikogo w fajnej koszulce:) Ale za to był to pretekst do popatrzenia sobie na młodzież. Same, jak się można było spodziewać, były traktowane jakby chodziły w czapce-niewidce. Ale co tam...
      Co do błota - Laborantki już wiedzą, że w chlewiku świnia łatwego życia nie ma. Chce być czysta, ale się nie da, bo warunki nie pozwalają. Podobnie festiwalowicze - chcieli być czyści, ale się nie dało. Smród na terenie Festiwalu był identyczny z zapachem chlewikowym, więc teraz wiadomo, że to nie świnki śmierdzą, tylko to w czym ludzie każą im przebywać.
      No i zapraszamy na imprezę za rok, albo przy innych okolicznościach przyrody, proszę Pani:)
      Pozdrawiają LAB

      Usuń
    2. bez orła :) czerwień ognista w połowie w połowie oczowalący turkus to był :)
      ale taka mocno potraktowana wybielaczem :)

      o tak, jak tylko w te rejony będę się udawała - dam znać, bo rozumiem, że Wy gdzieś blisko :)

      Usuń
    3. No to jednak nie wypatrzyły kolegi:( A mogło być ciekawie. Zagaiłyby na pewno:)

      Co do rejonów - Laborantki pracują i mieszkają dokładnie na drugim krańcu Polski, mając Gdynię za punkt odniesienia:) Ale to nic, wszędzie da się przedrzeć Błyskawicą Astrą.

      Usuń
  3. Czytając Waszego posta uśmiałam się po pachy;)Opis imprezki bardzo kapitalny, mimo sytuacji sanitarnej tragicznej... chyba będę Waszym częstym gościem, pozdrawiam póki co, Żania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też pozdrawiają, a opis tak jakoś szczerze spod serca wyszedł. Zresztą w 100% prawdziwy!
      Polecają się LAB

      Usuń
  4. Fantastyczne zdjęcia, atmosfera niezwykła - oddałyście klimat miejsca, nie ma co ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za miłe słowa!:) Warto poszaleć na koncercie, bo to daje power, że hej!!!

    Pozdrawiają

    LAB

    OdpowiedzUsuń

Napisz coś do nas, chętnie przeczytamy i odpiszemy

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...